Instytut Życia Intelektualnego

W swojej praktyce zawodowej pracuję z ludźmi, między innymi z: dziećmi, młodzieżą, studentami, rodzicami, nauczycielami i dyrektorami szkół. Dlatego też zdaję sobie sprawę z tego, jak ważną i odpowiedzialną sztuką jest wychowanie człowieka. Fundamentalne staje się przy tym pytanie o zasady pedagogiki, o jej cel i kształt. Znam wiele koncepcji antropologicznych i modeli rozwojowych, które bardzo cenię. Ostatnio jednak najbardziej inspiruje mnie biblijna opowieść o winnym krzewie.

"Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który [go] uprawia. Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy. Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was. Wytrwajcie we Mnie, a Ja [będę trwał] w was. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie – jeśli nie trwa w winnym krzewie – tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie. Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni." (J 15, 1-7)

Ogrodnik i winna latorośl

Opowieść ta odpowiada na zasadnicze pytanie pedagogiki, a więc pytanie o samą relację wychowawczą i sposób jej kształtowania. Przede wszystkim pokazuje, że wychowanie ma prowadzić do Boga. Porównuje Ojca do ogrodnika, a Syna do winnego krzewu. Ojciec nie jest tu, jak chciał Platon, artystą – rzemieślnikiem, który tworzy swoje dzieło. Ojciec – Bóg troszczy się o żywą latorośl, która w sobie ma źródło i formę wzrostu. Potrzebuje pielęgnacji, by mógł się dokonać rozwój zgodny z daną z natury formą. Ojciec – dobry ogrodnik wie, gdzie swoją latorośl posadzić, jak ją podlewać i nawozić, jak okrywać przed zimowym mrozem. Jego praca nie kończy się jednak na zapewnieniu miejsca do wzrostu, bezpieczeństwa i właściwego odżywienia. Ojciec wie, że pędy wydające owoc trzeba w określony sposób podcinać, na dwa, pięć czy dziesięć oczek, oraz że pędy dwuletnie, które nie wydają owocu, trzeba odcinać. Ojciec też wie, że podcina się pędy jesienią, raz w roku, i że nadmierne oczyszczenie może skutkować zatrzymaniem wzrostu i chorobą rośliny. Ojciec nie kształtuje więc wychowanka według swojego pomysłu, ale służy mu swoją wiedzą i doświadczeniem, wspomagając w rozwoju. W opowieści tej Ojciec dokładnie określa cel rozwoju – jest nim wydanie owocu. A owoc można wydać tylko w jedności z Ojcem, a więc wtedy, gdy Syn trwa w Ojcu, trzyma się Ojca, daje się mu prowadzić; w relacji z Ojcem więc zajmuje miejsce dziecka. Ojciec – Bóg pokazuje też konsekwencje wychowawcze, które poniesie dziecko, trwając przy Ojcu bądź nie. I te konsekwencje są poważne, tak jak i poważne jest nasze życie: albo płodność i wielokrotny plon, albo płonący ogień. 

Bezwarunkowa miłość

Podstawą relacji wychowawczej jest tutaj bezwarunkowa miłość. Ojciec bowiem przyjmuje Syna takiego, jakim On jest, a ojcowskie działanie polega na obserwacji, poznawaniu dziecka i jego kierunku wzrostu oraz towarzyszeniu mu w jego drodze. Postawa Ojca jest więc służbą, a nie zadaniem do wykonania. Syn z kolei przyjmuje Ojca takiego, jakim On jest, i pełen ufności daje się prowadzić. Bezwarunkowa miłość w naszym życiu przejawia się w przesłaniach życiowych, czyli komunikatach, które przekazujemy dziecku w sposób werbalny lub niewerbalny we wczesnym okresie jego dzieciństwa. Nawet bardziej przejawia się w gestach, spojrzeniach, dotyku niż w zapewnieniach o miłości. Na te komunikaty dziecko reaguje, tworząc własne sposoby patrzenia na świat i radzenia sobie. Wypracowuje w ten sposób schematy, które towarzyszą mu potem już przez całe życie. Podstawowym przesłaniem, jak sądzę, w miłości bezwarunkowej jest przyjęcie dziecka jako osoby tak samo ważnej jak my sami. W ten sposób wykluczony zostaje zadaniowy model wychowania; dziecko jest kochane bez względu na to, czy spełnia nasze oczekiwania czy nie, a więc bez względu na to, czy jest grzeczne, posłuszne i dobrze się uczy, czy też nie. Fundamentalna jest bowiem tutaj więź między osobami. Do tego potrzebny jest wgląd wychowawcy w rzeczywiste motywy, doznania i uczucia dziecka, potrzebna jest refleksja nad kształtem tej więzi, wspólne propozycje, pomysły i działania, przy podejmowaniu których liczy się zdanie każdego; daje to szansę na bycie twórczym.

Ważne zasady i proste komunikaty

Dobrze jest, gdy komunikaty rodziców są spójne, jasne, konsekwentne i zgodne ze sobą. Dobrze jest, gdy hierarchia wartości jest czytelna, reguły przez nich wprowadzane są nieliczne i ważne, a przez to skuteczne. Dobrze, gdy ich postawy są elastyczne i przyzwalające, gdy rodzice dążą do wczesnej niezależności swoich dzieci, gdy dają im możliwość przeżycia konsekwencji własnego postępowania. Dobrze, gdy rodzice wyzwalają w dziecku wewnętrzną autonomię, niezależność, poczucie własnej wartości, łatwe odsłanianie własnych uczuć. Dobrze, gdy wyrażają swoją złość i niechęć, smutek i rozczarowanie związane z zachowaniem dziecka, gdy go nie oszukują i nie oceniają. Dobrze, gdy rodzice są życzliwi, szczerze troszczą się o dzieci, wierzą w ich możliwości, dostrzegają ich piękne i mocne strony, szanują ich odmienność. Dobrze, gdy rodzice uważnie słuchają tego, co mówią ich dzieci, wymieniają z nimi poglądy, gdy sami są autentyczni i mają świadomość, że ich dzieci nie należą do nich, nie są ich własnością. Dobrze, gdy rodzice zmniejszają dystans w stosunku do dziecka w okresie jego dojrzewania, gdy nawiązują z nim relację współpartnerstwa. Dobrze, gdy towarzyszą mu w zbudowaniu własnej tożsamości, swojej hierarchii wartości, w oddzielaniu się od tego, co do tej pory przyjmowało nieświadomie i bezkrytycznie. Dobrze, jeśli pomagają młodemu człowiekowi pomyślnie rozwiązać kryzys okresu dojrzewania, by mógł przejść na kolejny etap wzrostu jako człowiek dojrzalszy, ukształtowany i zdolny do samodzielności. Dobrze, gdy dorosły towarzyszy nastolatkowi w zrozumieniu jego kłopotów, masek, które zakłada, traum, które odtwarza, gdy wspiera go w uporządkowaniu jego wewnętrznych doświadczeń, zrozumieniu własnych uczuć i zachowań, zbudowaniu swojego świata. Dobrze, gdy dorosły słucha, akceptuje, ufa, dzieli się swoją przeszłością i swoimi spostrzeżeniami. Dobrze, gdy szanuje odrębność i wolność swojego dorastającego dziecka.

Panowanie rozumu

Dobrze, gdy nauczyciel dąży do tego, by – jak pisze Jacques Maritain - uczeń przekroczył w sobie zmysłową naturę i zapanował nad nią przy pomocy rozumu, by podążał śladami jego spontanicznych zainteresowań i naturalnej ciekawości, by doceniał drogę zmysłowej percepcji, doświadczenia zmysłowego i wyobraźni. Dobrze, gdy nauczyciel ma świadomość, że inteligencja człowieka mieści się nie tylko w głowie, ale i w jego palcach, gdy cała praca wychowawcza i kształcąca zmierza do łączenia prac ręcznych z edukacją umysłu. Dobrze, gdy nauczanie zaczyna się od doświadczenia, gdy jest odkrywaniem, opartym na faktach, a zakończonym poznaniem rozumowym, wspartym o zasady, poszukiwaniem przyczyn, celów, stawianiem pytań: „dlaczego” i „jak”. Dobrze też, gdy nauczyciel wymaga od ucznia ofiary z siebie i wysiłku ku duchowemu wzrostowi, gdy zdaje sobie sprawę z tego, iż wzrost człowieka polega na wzroście jego miłości. Dobrze, gdy nauczyciel czyni ucznia współodpowiedzialnym za proces nauczania, gdy pozwala uczniowi wybierać, podejmować własne zobowiązania, zamiast je narzucać, gdy zawiera z uczniem kontrakt i uczy przestrzegania go. Dobrze, gdy wystawiona przez niego ocena jest informacją zwrotną o poziomie wiedzy, jak i o indywidualnym postępie ucznia. Dobrze, gdy ta ocena zawiera analizę błędów, jakie uczeń popełnia, gdy ocena nie hamuje jego aktywności, lecz mobilizuje do wysiłku. 

Osobisty rozwój

W całym procesie wychowania za niezmiernie ważną uważam zasadę, która mówi, że jesteśmy w stanie nauczyć nasze dzieci tylko tego, czym sami żyjemy. Oznacza to dla nas wstąpienie na drogę osobistego rozwoju, który zmierza do głębokiego poznania siebie i życia w zgodzie ze swoim sercem, ze swoimi pragnieniami. Oznacza to odwagę do wprowadzania zmian w swoim życiu i gotowość do ponoszenia konsekwencji tych zmian. Oznacza to odporność na zewnętrzne wpływy, niezależność od nich, wysiłek przekraczania siebie i autentyczność. Oznacza to dla nas zgodę na tę prawdę, że rozwój nie przebiega harmonijnie, że okresy szczęścia i spełnienia przeplatają się z okresami kryzysów, wewnętrznego cierpienia, ponoszenia kosztów osobistych, dezaprobaty otoczenia, konfliktów emocjonalnych, weryfikacji własnej hierarchii wartości i celów, walki z niepowodzeniami. Oznacza to zgodę na wewnętrzną samotność, na ciszę własnej duszy, na czytanie w jej zakamarkach, na konfrontację z samymi sobą, na odpowiedzialność za swoją drogę i za wszystkich ludzi, którzy się na niej znajdują. 

 

Renata Muszyńska 

 

 

© 2013-2025 PRV.pl
Strona została stworzona kreatorem stron w serwisie PRV.pl